Stan Aleksa uległ nagłemu pogorszeniu i znów został zaintubowany. Wśród klinicznych
objawów uogólnionej reakcji zapalnej z zaburzeniami krzepnięcia lekarze
zaobserwowali bladość, apatię, drżenia, niewydolność oddechową oraz
spadek ciśnienia.
Badania laboratoryjne wykazały wybitnie dodatnie
wykładniki infekcji (wysoki poziom PCT i podwyższone CRP), kwasicę
metaboliczną oraz zaburzenia koagulologiczne z ostro narastająca
niedokrwistością.
RTG płuc zobrazowało częściową niedodmę płuca
prawego i całkowita niedodmę płuca lewego prawdopodobnie w przebiegu
krwotoku z płuc (dużo świeżej krwi w rurce intubacyjnej).
USG przezciemiączkowe potwierdziło wylewy krwi do mózgu IV stopnia.
Przetoczono też koncentrat czerwonych krwinek i świeżo mrożonego osocza.
Tak się przedstawiała sprawa Aleksa a ja leżałam w szpitalu, zadawałam sobie miliony pytań: dlaczego? czy przeżyje? jeśli przeżyje jaki będzie? czy w ogóle będzie miał świadomość własnego istnienia?
W dodatku czułam się napiętnowana, wydawało mi się że cały personel szpitala patrzy na mnie jak na wyrodną matkę, dzis wiem ze to ja utworzyłam mur miedzy sobą i położnymi, nie chciałam aby ktokolwiek o cokolwiek mnie pytał a tym bardziej okazywał mi współczucie czy litość. Chciałam żeby dali mi spokój, a najlepiej żeby już mnie wypisali do domu...
Teraz patrząc na to wszystko trzeźwym okiem zastanawiam się dlaczego mi i kobietom w podobnych sytuacjach nie jest proponowane spotkanie z psychologiem??? Dlaczego w takich sytuacjach dba się tylko o zdrowie fizyczne, kiedy psychika cierpi dużo bardziej.
Witam! Jestem mamą Aleksandra Wiktora urodzonego w 2009 roku, sn w 27 tc z wagą 520g, 4 pkt Appgar, intubacja w przypadku mojego syna trwała ponad 9 tygodni. Nas los trochę oszczędził, wylewy były tylko do II stopnia. Mały miał też martwicze zapalenie jelit, zatrzymanie pracy nerek w 3 dobie życia, retinopatię III stopnia i kilka jeszcze innych "niespodzianek". Mój Aleks obecnie zmaga się z zaburzeniami z zakresu SI, zaburzeniami spektrum autyzmu i kilkoma innymi przypadłościami.
OdpowiedzUsuńDopiero dziś trafiłam na tego bloga i patrząc co przeszliście dochodzę do wniosku, że Aleksandry to na prawdę waleczne chłopaki :)
Strasznie mocno Was ściskam, 3mam kciuki i życzę DUUUUŻO zdrowia :)
Jejku, też dużo przeszliście :( Jednak ale przeżycia z oddziału neonatologicznego nie służą do licytowania, serce się kraje jak widzi się cierpienie dzieci, nie tylko własnych.
UsuńAleks też po urodzeniu nazywał się Aleksander, to przez zaskoczenie męża pytaniem: Jakim imieniem ochrzcić w sytuacji krytycznej?
Jednak wyrabiając akt urodzenia zmieniłam na Aleks.
Gdyby nie poród z zaskoczenia, Aleks nie byłby Aleksandrm ani tym bardziej Aleksem. Jego bracia mają pospolite imiona Dawid, Łukasz, Mateusz, Szymon i Aleks teraz trochę od nich odstaje.
No ale Twój Aleksander "Wielki" w dodatku Wiktor "Zwycięzca" jest skazany na sukces, czego Wam z całego serca życzę.
... i chciałam jeszcze tylko pochwalić mój szpital, bo psychologa przysyłano mi kilkakrotnie. Ja akurat wtedy głównie wyłam ale sama świadomość, że jak coś to jest taka osoba dużo daje. Szpital gdzie ja rodziłam jest dość często nagradzany i mam nadzieję, że z takich placówek inne będą brały przykład, a takie podejście będzie u nas w kraju normą :)
OdpowiedzUsuńJak na 2009 rok, to oferującego pomoc psychologiczną szpitala, trzeba było ze świeczką szukać. Tylko pozazdrościć.
UsuńWydaje mi się,a raczej mam nadzieję, że od tamtego czasu, opiekę psychologiczną po tak traumatycznym porodzie wprowadzono w większości szpitali.
Chyba zadziałała tu siła internetu. Obecnie matki otwarcie i publicznie opisują przeżycia z porodówki i oddziału położniczego. Czy to na blogu, czy na forum, odważnie krytykują lub zachwalają opiekę. Tym samym wyrabiają szpitalowi renomę -czy to dobrą czy złą ;)
W szpitalu, w którym rodziłam Aleksa również wiele się zmieniło. Powstał oddział neonatologiczny, działa grupa wsparcia dla rodziców wcześniaków - Fundacji Wcześniak. Tak że idzie ku dobremu i oby tak dalej.
Pozdrawiam