O pierwszej w nocy gorączka znów zaatakowała. Aleks się obudził i znów było bezefektowne parcie na pieluchę, płacz i krzyk. Coś tam poszło ale był to zaledwie rozpuszczony popołudniowy czopek.
Dostał przeciwgorączkowe, kolejny czopek i zasnął.
Rano Aleks obudził się oczywiście z wysoką temperaturą, nawet nie mierzyłam tylko od razu podałam środki przeciwgorączkowe.
Płatki śniadaniowe zwrócił, bałam się że dziś będzie jeszcze gorzej niż wczoraj.
Leżał na łóżku i powtarzał "mama beee, mama beee" już nie płakał i nie było odruchu wymiotnego.
Po kilkunastu minutach poszło, nawet po plecach. Wszyscy uciekali od szkraba jak od bomby biologicznej, a ja pierwszy raz dostrzegłam zalety kataru.
Przebrałam go i zmierzyłam temperaturę 37,1... ufffff
Po tej akcji młody ewidentnie czuje się lepiej, od razu zawołał "mama ama" (jeść).
A teraz bawi się jakby nigdy nic, śmieje i oczywiście wkurza jak coś jest nie po jego myśli.
Oby tak dalej
może zrobisz tło pod notkami? bo ciężko się czyta trochę ;) i zdróweczka!!
OdpowiedzUsuńTak moze będzie troszke lepiej;)
OdpowiedzUsuńDzięki
Oj bida mała.. Oby juz ku lepszemu tylko szło!
OdpowiedzUsuńBeata, zrób tło nie takie transparenttne pliz. Czytannie trudne bardzo
Zmienione
UsuńZobaczymy co nam jutro w przychodni powiedzą i co wyniknie z badań.
Staram sie nie myśleć.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo dobrze:* trzymam mocno kciuki:**
OdpowiedzUsuńRanysiu, dobrze, że poszło oby było tylko lepiej. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jest lepiej :))
OdpowiedzUsuńDobrze że już lepiej!
OdpowiedzUsuńZdrówka dla szkraba...a jak w przychodni?? Jak badania??
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.