22.3.15

Końca nie widać

1 tydz chorowania - 3 tyg zdrowy
1 tydz chorowania - 2 tyg zdrowy
1 tydz chorowania - 1 tydz zdrowy
2 tyg chorowania - 1 tydz zdrowy
2 tyg chorowania - ???
Jaką pogodę mamy i czemu ona sprzyja nie muszę pisać, bo wszyscy dobrze wiedzą. Odczuwają to na sobie, widzą po swoich dzieciach a już na pewno po grubości portfela.

Ostatnia infekcja, która po raz drugi, zaczęła się od wysokiej temperatury i trzymała kilka dni, a gdy sytuacja wydawała się być opanowana, puścił się ropny katar. Spływał gardłem i zawalał małemu oskrzela. Zaczęłam analizować ostatnie miesiące i waleczność Aleksa przeciwko wirusom i infekcjom. Mimo, iż chorował chyba częściej niż w zeszłym roku, to rezultaty i tak były zadowalające. Wszystkie odchorowane i wyleczone bez użycia antybiotyku.
Niestety każda samodzielnie pokonana infekcja, z drobną pomocą syropów, odbijała się na odporności młodego. W efekcie doszliśmy do punktu krytycznego, w którym objawy były coraz silniejsze, a chorowanie trwało dłużej niż odstępy między nimi.
W ubiegłym tygodniu, Tygrysek wychodził już na prostą i prawdopodobnie w poniedziałek wróciłby standardowy rozkład dnia. Ale przypuszczam, że nie popadlibyśmy w rutynę na dłużej, niż tydzień.
Dlatego postanowiłam poszukać nawrotów infekcji u źródła, a zebrany materiał dowodowy skonsultować z pediatrą.
Po 1. Za każdym razem uaktywniał się zatokowy, ropny katar. Przy dwóch ostatnich poprzedzony był wysoką temperaturą.
- podejrzewałam ze w nosie zagnieździła się bakteria, która jest główną przyczyną wszystkich chorób.
Poprosiłam o skierowanie na wymaz z nosa i gardła, żeby określić jej rodzaj i definitywnie rozprawić się z nią antybolem. Pani doktor była podobnego zdania, co do lokatorki w nosie. Bez zbędnych badań i oczekiwania na wynik, wypisała zlecenie na "białą broń"
Po 2. Coraz częstsze i dłuższe infekcje. 
- pomimo stosowania domowych sposobów i dostępnych w aptece wspomagaczy, ewidentnie odnotowywałam spadek odporności małego.
Lekarka zleciła morfologię z poziomem żelaza i badanie moczu - zobaczymy czy za wszystkim nie kryje się infekcja dróg moczowych.
Wynik: morfologia w granicach normy, żelazo również. Zapomnieliśmy złapać siuśki, pewnie dlatego że nie są głównymi podejrzanymi w tej sprawie, ale nic straconego.
Po 3. Kompletny brak apetytu, zero głodu - żeby żyć wystarczy pić.
- z doświadczenia wiem, że na Aleksa nie działają żadne APETIcuda. Ale jak zobaczyłam, że są mu luźne nawet skarpetki, powiedziałam koniec i wbrew własnym zasadom, zaczęłam karmić młodego "na siłę". Wilgotne warunki pogodowe sprzyjają rozmnażaniu się pasożytów i rozprzestrzenianiu grzybów.
Za moją prośbą zostało zlecone badanie kału na pasożyty
Wynik 1: nie znaleziono
Mamy jeszcze dwie próby. Jutro do badania leci, jak to mówi Aleks: gówienko i siuśki.
Jeśli w żadnym materiale nie zostaną wykryte pasożyty, powtórzymy badania we własnym zakresie w dokładniejszym laboratorium. Najpierw chcemy jednak odczekać, aż antybol przestanie działać przed wykonaniem powtórnych badań.
Tak więc leczymy się, badamy i zobaczymy co przyniosą jutrzejsze wyniki.
Wszak wiosnę już mamy, więc musi być tylko lepiej - czego sobie i Wam życzymy ;)

2 komentarze:

  1. Trzymam mocno kciuki, aby Aluś jak najszybciej i najlepiej raz na zawsze pokonał tą infekcję. Trzymaj się Tygrysku!

    OdpowiedzUsuń