1.8.09

Koszmar

Wreszcie do domu, ubłagałam lekarzy żeby mnie wypisali.
Zaczęłam szybko się pakować, zbędne rzeczy oddałam dziewczynom żeby mieć lżejszą torbę, chciałam jak najszybciej opuścić szpital i wtedy do mnie dotarło że wychodzę z oddziału położniczego, że powinnam wychodzić szczęśliwa z dzieckiem, a tymczasem jestem sama i chciałam być sama,  nie zadzwoniłam po męża żeby po mnie przyjechał, chyba chciałam mu oszczędzić tego bólu psychicznego albo bałam się że przy nim się całkiem rozsypię.
Wsiadłam do taksówki i dopiero wtedy zadzwoniłam do Darka żeby za chwile zszedł po mnie pod blok bo jadę do domu.
Na szczęście kierowca okazał się mało rozmowny.Całą drogę miałam łzy w oczach i zaciśnięte gardło, wiedziałam że nie mogę pęknąć bo jeśli pozwolę aby popłynęła jedna łza to zamieni się ona w potok.
Dopiero w domu widok Mateusza mnie rozbroił i popłynęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz