4.2.12

Ach śpij kochanie...

Od dwóch nocy Aleks ma zakładany aparat unieruchamiający stawy biodrowe. 
Nie widząc jeszcze tego ustrojstwa na oczy, wiedziałam ze będzie mu się w tym niezbyt wygodnie spało, ale gdy mąż przywiózł to do domu, myślałam ze zacznę płakać. Pierwsza myśl to "narzędzie tortur"

I jak tu kłaść dziecko spać, w takim czymś???
Pierwszą noc rozwórka spędziła w szafce. Musiałam się oswoić z myślą ze krasnal będzie spał w tym "czymś". Odbyłam także wewnętrzny dialog serce - rozum, że jeśli teraz, gdy botulina działa, nie rozciągniemy maksymalnie ścięgien, to to wszystko mija się z celem. Bez sensu było kłuć małego skoro nie będziemy się stosowali do zaleceń lekarza i nie będziemy działali na 110%.

Pozycja na boczku

 Więc w czwartek wieczorem założyłam Alusiowi aparat, trochę popłakiwał przy zakładaniu, to przez moją nieudolność i brak wprawy, ale gdy już wszystko było na swoim miejscu mały, ku naszemu zdziwieniu zasnął.

Między nóżki wkładamy podusię żeby nie drętwiały.

W nocy kilka razy popłakiwał ale wystarczyło go odwrócić na drugi boczek i spał dalej, o 5:00 pokazał że już na prawdę ma dość, więc postanowiliśmy już dłużej nie męczyć małego i ściągnąć ten wynalazek.
Byłam w szoku i ogromnie szczęśliwa ze Aluś wytrzymał tak długo. Jednak w dzień odbił sobie nocne spanie na pół gwizdka i popołudniowa drzemka trwała 5 godzin, już się bałam że coś go bierze.
Po tak długiej drzemce, zastanawiałam się o której mały rozbójnik  pójdzie spać i byłam pewna że o rozwórce na noc możemy zapomnieć, że będzie brał nas na litość aż wygra.
Ku naszemu zdziwieniu, wieczór przebiegł książkowo a Aleks wytrzymał z rozwórką do 6 rana. Dzisiejsza popołudniowa drzemka też już mieściła się w granicach normy.

Czasami zastanawiam się gdzie jest granica. Dlaczego po ciężkim dniu pracy, ćwiczeń, gdzie każda zabawa podszyta jest terapią, nie mogę ułożyć wygodnie synka w łóżeczku i obserwować jak słodko śpi? Tylko zmuszona jestem patrzeć na jego niewygodę i podziwiać jak dzielnie to wszystko znosi.


6 komentarzy:

  1. Biedny maluszek:) wiem że to dla jego dobra ale widok faktycznie jest taki ze serducho się kraje.Mam tylko nadzieje że Wasze starania i dzielność Aleksa zaowocują sukcesem w walce o zdrowie.Niech moc będzie z Wami, przytulam Was i wszystkiego dobrego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Beata, kochana, Boże rozumiem Twoje matczyne rozterki, ból serca i ten wewnętrzny protest. Bo dlaczego Aluś nie może miec dzieciństwa jak inne dzieci, prawda?
    Te nasze dzieciaczki sa ogromnie mądre i wytrwałe, my, dorośli, dawno byśmy wymiękli..
    Beata, życzę Wam dużo siły, Alusiowi, żeby rozwórka podziałała i mu pomogła.
    Trzymajcie się kochani ciepło.
    A o puzzle się dowiem;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeny, Beatko, wierzę, ze trudno w takich sytuacjach. wszystkie chciałybyśmy by nasze dzieciaczki nie musiały znosić tyle trudu i wyrzeczeń. Jesteś super mamą, a Aluś słońcem kochanym. Dacie radę, napewno!! Przytulam Cię mocno.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki dziewczyny
    Czasami człowiek siada i zadaje sobie proste pytanie na które nie zna odpowiedzi.
    Czy to wszystko ma sens???

    OdpowiedzUsuń
  5. Beatko, nie dowiesz się póki nie spróbujesz :) Aleks da radę, dzieciaki za oczywiste przyjmują rzeczy dla dorosłych nie do pojęcia. Poza tym cieszę się że ta "maszynka" odwala za nas terapeutów kawał dobrej roboty i zamiast tracić czs na "otwieranie" przywodzicieli można zająć się opanowywaniem kolejnych funkcji aparatu ruchu brzdąca :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, nawet nie wiesz jak bardzo potrzebna i utwierdzająca mnie w postępowaniu jest Twoja fachowa opinia.
      Bardzo Ci dziękuję i pozdrawiam.

      Usuń