29.4.13

Więc jak się zachować?

źródło: http://www.fotosearch.pl/
To już trzeci post, ale mam nadzieje że nie przynudzam.
Zostało już powiedziane prawie wszystko, ale nadal wiele ludzi nie wie jak się zachować w stosunku do osoby niepełnosprawnej.
Przyznam, że sama kiedyś nie wiedziałam.
Ale znam kogoś, kto doskonale sobie radzi w takich sytuacjach. To moi dwaj najstarsi synowie.
Obaj chodzili do przedszkola integracyjnego i od najmłodszych lat niepełnosprawni nie są dla nich zjawiskiem paranormalnym.

Przypomina mi się sytuacja z supermarketu. Wtedy jeszcze "nie mieliśmy" Aleksa. Kiedy mijaliśmy rodzinę z dwoma synami na wózkach. Ja patrzyłam z podziwem na tą rodzinę, może nawet się gapiłam, a moi chłopcy po prostu przeszli obok nich. Szturchnęłam ich i pytam: 
- Widzieliście?
- Co?
- Tych chłopaków na wózkach
- No
- Fajnie że rodzice zabierają ich do sklepu
- No, Tobie też się należy podziw ze nas zabrałaś. Mamo, przecież oni tak jak my przyszli tylko na zakupy.
Wedy dotarło do mnie, no tak, przyszli tylko na zakupy, to nic nadzwyczajnego, a nie na jakąś paradę żeby wszyscy się na nich "gapili" a co gorsza, współczuli. To była najcenniejsza lekcja jaką odebrałam od moich dzieci.

Myślę że kontakt między osobą zdrową i niepełnosprawną wymaga dużej wyrozumiałości i taktu z obu stron.
Ciekawość to ludzka natura i osoby o widocznej niepełnosprawności zawsze będą przyciągać wzrok. Ale litości, nie wlepiajmy oczu przechodząc obok osoby niepełnosprawnej na tak długo, żeby ukręcić sobie kark. 
Na pewno też nie można udawać że się ich nie widzi, lub idąc z kimś w momencie mijania niepełnosprawnej osoby, przerwać rozmowę i spuścić głowę w dół, po czym ukradkiem odwracać się. Wtedy najczęściej napotkamy również wzrok osoby niepełnosprawnej. To chyba dodatkowy zmysł, wyczuwają że nie jesteśmy w stanie opanować ciekawości :)
Zachowujmy się normalnie - tak jak wymaga tego sytuacja. Spójrzmy, uśmiechnijmy się serdecznie, broń Boże współczująco. Nie róbmy z niepełnosprawnych ofiar losu.
Niektórzy próbują zagadać - to miłe. Jednak niepełnosprawny nie zawsze podejmuje temat. 
Dlaczego? 
A no dlatego, że jeśli w ciągu jednego dnia, trzy osoby pytają o Jego chorobę, to z czwartą nie chce się mu już po raz kolejny wałkować tematu własnej choroby. Zrozumcie że choroba to nie całe ich życie. Oni tak jak reszta ludzkości mają swoje hobby, mają ulubione filmy, książki i drużyny piłkarskie. Mają też takie same problemy z panią w szkole albo przełożonym w pracy, zastanawiają się w co się ubrać albo co zrobić na obiad. 
Jeśli więc chcecie zagadać, zacznijcie rozmowę tak jak ze zdrowym, o pogodzie, o jakimś meczu albo o tym co się w Sejmie wyprawia:)
Jak możemy pomóc?
Normalnie, zapytać: Czy mogę Tobie/Pani/Panu* pomóc?
Jeśli widzimy że ktoś ma problem w pokonaniu jakiejś trudności, nie łapmy od razu tej osoby czy wózka i nie ciągnijmy w naszą stronę udowadniając że nasze wyjście z sytuacji jest najlepsze. Zawsze najpierw zapytajmy czy dana osoba życzy sobie pomocy i jak mamy to zrobić.
No i oczywiście jeśli ktoś prosi nas o pomoc, nie udawajmy ze nie słyszymy, nie uciekajmy do ostatniego wejścia autobusu po to żeby uniknąć "kłopotliwej" sytuacji.

Jeśli chodzi o reakcje na niepełnosprawne dziecko na placu zabaw. Reszta dzieci zawsze będzie się przyglądała. W tej sytuacji wszystko w naszych rękach. Albo będziemy udawali ze nie widzimy spojrzeń, albo zagadamy do dziecka i wytłumaczymy czemu nasze jest "inne".
Jeśli jednak zdrowe dziecko jest z rodzicem apeluję:
Kochani rodzice, jeśli widzicie że Wasze dziecko przygląda się niepewnie niepełnosprawnemu dziecku, nie czekajcie aż samo oceni sytuację. Zawołajcie je do siebie i wytłumaczcie że kolega/koleżanka ma chore nóżki i nie może z nim biegać ale mogą razem zrobić zamek albo trasę dla aut. Zawsze lepszy taki towarzysz zabawy niż żaden :)
Druga sprawa to sami rodzice. Kiedy na placu zabaw pojawia się rodzina z dzieckiem niepełnosprawnym, reagują jakby wylądował spodek latający z kosmitami. Milkną rozmowy i zaczyna się obserwacja, czasami szepty.
Jeśli już nie potraficie pohamować ciekawości, po prostu zapytajcie co małemu/małej dolega, lepsze to niż ciągłe taksowanie wzrokiem i własne wyciąganie wniosków, które nie zawsze są trafne.

I jeszcze apel do osób starszych, zwłaszcza tych dobrych "babć i dziadków"
Jeśli widzicie krzyczące dziecko, rzucające się na ziemię, okładające rodzica pięściami. Nie zawsze jest to dziecko źle wychowane czy rozbestwione. Nie patrzcie kiwając głową z niedowierzania że rodzic nie potrafi sobie poradzić z dzieckiem. 
Nie zawsze niepełnosprawność widać na pierwszy rzut oka.  Zaburzenia ze spektrum autyzmu nie zobaczymy, dopóki dziecko nie dostanie ataku np.: agresji.
W takiej sytuacji, jeśli nie macie odwagi zapytać czy możecie w czymś pomóc, tym bardziej odpuście sobie teksty typu: "Jakie niegrzeczne dziecko, zaraz Cię zabiorę od mamy, zobaczysz"
Zrozumcie, wydarzyło się coś że dziecko poczuło się niepewnie, obco i zagrożone. Fundowanie mu dodatkowego stresu takimi tekstami nie polepszy sytuacji a wręcz ją pogorsz.

Również gdy widzimy  dziecko w aparatach słuchowych.
Nie krzyczmy do niego. Po to są te aparaty żeby słyszało dobrze. I nie patrzmy z politowaniem tylko z podziwem że taki mały szkrab w ogóle dał je sobie założyć.
Z resztą czy dzieciakom noszącym okulary też się tak przyglądacie? Czy chcąc żeby nas zauważyło stajecie z nim "nos w nos"?

No to napisałam co wiedziałam. Nie mówię że jest to przepis na życie, bo ekspertem od stosunków międzyludzkich nie jestem. Są to moje przemyślenia z ostatnich dni i wnioski wyciągnięte z komentarzy i artykułów.

9 komentarzy:

  1. zgadzam się 100% z trzema ostatnimi postami
    mój syn ma 4lata chodzi biega ale jest spora różnica chodzie prawidłowym a jego
    często za swoimi plecami słyszę teksty przeważnie starszych osób no mamusia ubrana dziecko tez a nie widzi jak dziecko chodzi kiedyś się odwróciłam i zapytałam wprost czy mam mu napisać na czole MPDZ babcia oczy zrobiła i mówi oo matko ale on chodzi przecież i zaczęła mi współczuć tylko nie wiem czego bo ja jestem szczęśliwa mimo tego ze mam dziecko chore
    ja już nauczyłam sie nie oglądać nie zwracać uwagi na osoby na nas patrzące dumnie trzymam mojego syna za rękę idę przed siebie często znajomi reagują na spojrzenia bo nie mogą sami tego znieść ze w taki bezczelny sposób się patrzą bądź komentują
    powiem ze Boli to bo zdaje sobie sprawę z tego ze z czasem i Kacper zauważy te spojrzenia mann nadzieje ze jest na tyle silny mam nadzieje ze pokazujemy mu ze jest wspaniałym mądrym chłopcem mam nadzieje ze operacja która go czeka w październiku jest warta tych pieniędzy i ze usprawni mu nogę na tyle by nie musiał widzieć tych wszystkich ludzkich spojrzeń

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, idź dalej przez świat dumnie trzymając syna za rękę, bo masz z kogo być dumna.
      Ja na pewno będę trzymać kciuki za operację.
      Wiesz, jeśli Aleks kiedyś będzie chodził i ludzie będą się na niego "gapili" albo dopytywali, a nie będzie chciał o tym rozmawiać, podsunę mu tekst żeby mówił że "mamusia mu za małe buciki ubrała" ;)
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  2. POPIERAM !!!
    ZASTANÓW SIĘ ZANIM OCENISZ !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Też Popieram
    I zgadzam się z trzema ostatnimi
    postami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kapitalne wnioski! Zgadzam się!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się, dobrze ujęłaś temat! Problem polega na tym, że są tacy ludzie którzy nie chcą ogarniać takiego tematu, a najgorsze jest to, że wychowują swoje pociechy w takim przeświadczeniu, smutne.Całujemy z Emilką i pozdrawiamy :*

    OdpowiedzUsuń
  6. super post a sytuację z kładzeniem się na ziemi miałam nawet dzisiaj :D Co prawda mój dwulatek jeszcze typowej histerii autystycznej nie wykonuje - ale położył się na ziemi bo nie chciał iść dalej. Ja go tak zostawiłam - a wtem wyszła babcia z bloku i mówi " wstań chłopczyku, bo cię zabiorę" :D Spojrzałam na nią i się uśmiałam - bo ten tekst mnie ubawił - jakby wiedziała co jest mojemu smykowi to by pewnie nic nie powiedziała. Dobrze, że mały nie rozumie takich tekstów :) Trzymajcie się i nie martwcie:)

    OdpowiedzUsuń